Dzienniki budowy » Dziennik użytkownika Pozarzyccy
Wizyta w starostwie w sprawie garżu
Byłem dziś w starostwie w sprawie postawienia blaszanego garażu jako tymczasowego składziku materiałów budowlanych i narzędzi. Sądziłem, że pójdzie łatwo, a tu... Okazuje się, że na niezabudowanej działce są dwie opcje: * mogę postawić garaż tymczasowy na 120 dni, ale na 30 dni przed postawieniem muszę to zgłosić. Myślę sobie - OK. Po 120 dniach musiałbym jednak garaż rozebrać, zawiadomić inspektorów o rozbiórce, oni przysłaliby mi pismo, że przyjadą na kontrolę. Na odwołanie od pisma mam 7 dni i póżniej dopiero przyjadą, sprawdzą, sporządzą dokumentację, ona się uprawomocni i mogę składać kolejny wniosek o postawienie tymczasowego garażu, który znowu musi być złożony na 30 dni przed postawieniem... I w ten oto sposób dwa miesiące garaż musiałby leżeć, zanim ponownie mógłby na 120 dni stanąć. Paranoja. Nie można oczywiście złożyć wniosku o drugi tymczasowy garaż mając jeden, więc odpada chytry plan przestawiania co 4 miesiące garażu w inne miejsce... * drugą opcją jest postawienie garażu blaszanego z pozwoleniem na budowę, projektem architektonicznym i wszystkimi formalnościami - tak jakbym stawiał dom!!! Poczekamy do wiosny - po nowym roku miała być jakaś nowelizacja Prawa Budowlanego, która może ułatwi budowę garażu...
W październiku 2013
Cały czas zachwycamy się NASZĄ działką :) Tak wygląda "geodezyjnie" okolica naszej działki A tak po podziale, który nastąpił dosłownie kilka dni za szybko... Grubymi liniami zaznaczone są dokonane podziały. Jak widać nie tylko nasza działka w całości nie znalazła nabywcy... na czas. A tak prezentuje się w zbliżeniu mapka: Działka troszkę za szeroka i za płytka, ale ludzie budują się na 5 x mniejszych działkach :)
18 września 2013
Od dwóch dni mamy pieniądze :) Formalności w banku trwały 10 dni. Po południu idziemy do notariusza i podpisujemy umowę. MAMY WŁASNĄ DZIAŁKĘ!!!
We wrześniu 2013
Od początku września gromadzimy zaświadczenia do banku, rozglądamy się też za notariuszem. Składamy wniosek, dostajemy wstępną decyzję o przyznaniu kredytu. Mają go wypłacić do 6.09, więc na 11.09 umawiamy się do notariusza. 6.09 (w piątek) idę do banku z zapytaniem, dlaczego nie ma jeszcze pieniędzy na koncie. Dostaję odpowiedź, że analitycy potwierdzają coś jeszcze i że będą w poniedziałek. W poniedziałek okazuje się, że jakieś zaświadczenie jest na innym druku i trzeba nowe. Sporządzają aneks. We wtorek po południu przychodzę do banku zdenerwowany, bo nadal nie ma piedziędzy - w międzyczasie zdążyłem kilkakrotnie rozmawiać z panią z banku. Okazuje się, że dalej jest coś nie tak i ... sporządzają aneks do aneksu! Masakra... W środę od rana uprzedzam właściciela działki, że są problemy z kredytem. Niechętnie, ale przekłada wizytę u notariusza. Proponuję termin na za tydzień, bo wtedy już na pewno będą pieniądze. Nagle mnie olśniewa, że za tydzień jest 18 września , a umowa miała być zawarta do 15 września. Trochę z obawami o przepadnięcie zadatku dzwonię jeszce raz do właściciela działki, ale okazuje się, że nie ma problemu: widzi, że nam zależy i że się staramy, więc przedłuża nam czas.
W sierpniu 2013
Po powrocie urzędnika gminnego (jakiegoś urbanisty) z urlopu upewniamy się, że uda się ponownie scalić działki, bo nic na nich nie było robione. Po opłaceniu geodety, który kilka tygodni wcześniej sporządzał dokumentację podziałową, działki zostały ponownie scalone i przywrócono warunki zabudowy na całą działkę - 33,5 ara. Szczęśliwi podpisujemy umowę przedwstępną ustalając termin podpisania umowy notarialnej na połowę września. Czasu było dużo, więc zbytnio się nie spieszyliśmy. Zaczęliśmy się powoli rozglądać za kredytem.
W lipcu 2013
Zaczynamy sprawdzać możliwości wybudowania domu na naszych działkach. Wizyta w Starostwie to niestety kubeł zimnej wody na głowę: warunki zabudowy są na pierwszą działkę, więc na drugiej nawet ławki nie będzie można postawić, co najwyżej śmietnik na kółkach. Jesteśmy niepocieszeni :( Wieczorem w smętnym humorze przekopuję internet i w środku nocy natrafiam na informację o scalaniu działek. Na drugi dzień wizyta tym razem w Urzędzie Gminy, gdzie dowiaduję się, że jest taka opcja. Umawiamy się na rozmowę z właścicielem. Okazuje się, że to nie jego działka, tylko jego brata. Myślimy sobie: aha, kolejna pułapka. Ale wszystko wygląda dalej OK. Umawiamy się, że po naszym Ślubie, który będzie 13 lipca i wyrobieniu dokumentów pojawimy się na podpisanie umowy przedwstępnej, ale jest warunek: chcemy kupić całą działkę (przedstawiam im po krótce możliwość scalenia). Okazuje się, że kogoś tam nie ma, bo sezon urlopowy w pełni i jak wróci to się tym zajmie. Więc czekamy... Rozpoczynamy nową drogę życia i planujemy wspólną przyszłość. Zamiast wystawnego wesela chcemy kupić działkę!
W czerwcu 2013
Znajdujemy kolejne ogłoszenie w internecie: na dołączonym zdjęciu jeden domek i wieeeeeelka łąka z mleczami lub innymi żółtymi kwiatami. Wyglądało zachęcająco. Czyżby kolejna pułapka? Po przyjeździe okazało się, że młody chłopak z teczką dokumentów w ręku oprowadził nas po łące. Do wyboru jest 6 działek: 4 większe i 2 mniejsze, które dopiero co zostały podzielone, gdyż na dużą nie mógł znaleźć kupca. Spodobała nam się ta mała działka, ale jak na niej staliśmy, to mieliśmy wrażenie, że jest ciut za mała. Po zerknięci w dokumenty okazuje się, że prawie 16 arów, więc nie taka mała. Pyta się, którą z tych mniejszych byśmy chceli, bo wtedy na nią przeniesie warunki zabudowy. Myślimy sobie: Ekstra! Ale nadal zastanawiamy się czy nie wziąć też tej drugiej, która powstanie po podziale.
Mniej - więcej w maju 2013
Zaczęliśmy przeglądać lokalne portale internetowe w poszukiwaniu ofert sprzedaży działek. Większość z nich była niestety poza naszymi możliwościami finansowymi, ale część nam się spodobała. Rozpoczęliśmy więc objazd okolicy w celu obejrzenia proponowanych działek. Pierwsza z nich w miejscowości Milejewo, lekko na uboczu, ale przy drodze asfaltowej. Po przyjeździe okazało się, że w pobliżu mieszka nasz znajomy, który po krótce opisał nam tą działkę: kiedyś był tu staw, został niedbale zasypany czym popadło. Aby można byłoby coś tu budować - najpierw trzeba będzie nawieźć kilkanaście lub kilkadziesiąt wywrotek ziemi. Wniosek: nawet nie ma co się zastanawiać... Druga z nich miała być położona niedaleko Elbląga, w miejscowości Czechowo, w ładnej okolicy z widokiem na jezioro Drużno. Po przyjeździe okazało się, że jest to kawał pola podzielony "na papierze" na działki i podobno niektóre z nich są już zajęte. Nie było tam kompletnie nic: żadnego uzbrojenia terenu, Drużno było widać, ale tylko z działek położonych najbardziej w głąb pola. Było za to widać a tym bardziej słychać samochody jeżdżące drogą S-22. Żartowaliśmy, że zimą to nas tu zające zjedzą. Wniosek: kolejna okazja nie do stracenia... Kolejna działka była bardzo ładna: lekkopochylona, odgrodzona od pola rzędem krzaków i drzewek, przy drodze asfaltowej Piastowo - Ogrodniki. Spodobała się nam. Umówiliśmy się na spotkanie z właścicielami, aby zdobyć więcej informacji. Po godzinnym spotkaniu daliśmy im kilka dni, aby nie wyjść na napalonych na kupno. W międzyczasie dowiedzieliśmy się nt. doprowadzenia prądu do działki i wykopania studni. Umówiliśmy się ponownie na spotkanie, aby sporządzić przedwstępną umowę kupna działki. Umowa została sporządzona i na drugi dzień, po dostrczeniu zadatku, miała być podpisana. Okazało się jednak, że ta działka nie jest na sprzedaż, że ci właściciele zostawią ją sobie, a na sprzedaż jest działka 100 metrów dalej. Trochę zdenerwowani wsiedliśmy z właścicielem do samochodu i pojechaliśmy ją obejrzeć. Nie była najgorsza, może nawet lepsza - oddalona trochę od drogi, płaska, granicząca z polami. Ale... No właśnie znowu coś: na działce można postawić pół bliźniaka, którego drugą połowę będzie miał ktoś inny na sąsiedniej działce. Temat nie do przyjęcia. Nie chcieliśmy dalej rozmawiać. Właściciel zarzucił nam, że się tyle projektów nawyszukiwał w internecie, a ny nawet nie chcemy go posłuchać. Przypomnieliśmy mu, że w umowie przedwstępnej (niestety niepodpisanej) jak byk było napisane, że działka ma być z możliwością wybudowania domu jednorodzinnego wolnostojącego! Kolejna działka skreślona... Powiesiliśmy w sklepie w Milejewie ogłoszenie, że kupimy działkę. Było kilka telefonów, więc zaczęliśmy znpowu odwiedzać okolicznych gospodarzy. Kolejna działka miała być ładna, ogrodzona żywopłotem, przy drodze asfaltowej. No i była - przy samiuśkiej drodze Elbląg - Braniewo, po której co chwilą przejeżdzają samochody - nie do przyjęcia. Po kilku dniach telefon i jedziemy na kolejne spotkanie - kierunek Ogrodniki. Działka niestety nie w Ogrodnikach, a 2 km za wioską. Ładnie tam było, ale znowu szczere pole i cena troszkę nie do przyjęcia. Następna działka w miejscowości Majewo. Ładna, przy drodze asfaltowej, ale żadko uczęszczanej. Niesety cena zaporowa.
Rozpoczęcie
Trochę późno zaczynamy prowadzenie dziennika, ale ważne, że pozostanie ślad :)